Aparaty błyskają, kiedy księżniczka wraz z maluchami pozuje do zdjęć.
- Macie więcej cierpliwości niż ja - szepcze do dzieci w trakcie otwarcia Room for Children.
- To naprawdę wspaniale zobaczyć, jak wielu mamy utalentowanych pisarzy zarówno szwedzkich i skandynawskich, zwłaszcza w literaturze dziecięcej. To jest zabawa. I pozostaje nią nadal! Pippi na przykład. Wszystkie dzieci po prostu ją kochają nawet dzisiaj, mówi Księżniczka Madeleine. Dzieci - duże i małe - siedzą z księżniczką w małej bibliotece, pokazując swoje ulubione książki. Pytają też Madeleine czy ma koronę, w ilu językach potrafi mówić i czy lubi prinsesstårta - która notabene została podana dzieciom jako przekąska.
- Mogłabym tu siedzieć w nieskończoność, wykrzykuje księżniczka zanim żegna się z dziećmi. Jest to nowa droga jaką Madeleine obrała w swojej pracy - reprezentowanie Szwecji i szwedzkiej kultury w Wielkiej Brytanii. W przeciągu ostatnich lat pojawiała się oczywiście krytyka, że nie reprezentuje Szwecji dość często.
- Jest oczywiste, że smutno mi z powodu krytyki, ale również próbuję ją zrozumieć. Teraz wybrałam obecność we wczesnych latach życia moich dzieci. Ale oczywiście są starsze, a ja chcę wypełniać więcej oficjalnych zobowiązań, mówi. Księżniczka Madeleine formalnie nie ma obowiązku reprezentowania Szwecji. Nie otrzymuje regularnego apanażu za pracę w pełnym wymiarze godzin, ale odpowiednie kwoty na pokrycie oficjalnych obowiązków w stosunku do wykonanych zadań. W praktyce to głową państwa, król, rozdziela zadania między członkami rodziny królewskiej.
- Wystarczy spojrzeć na siostry mojego ojca. Były tam, ale nie miały tego samego rodzaju misji, mówi księżniczka Madeleine.
- Myślę, że to bardzo ważne, aby być obecną mamą, jeśli tylko mogę. Ale to zdecydowanie balansowanie wraz z upływem czasu, wezmę na siebie więcej oficjalnych zobowiązań. To nie tak, że w ogóle nic nie robię. Jasne, jestem dużo z moimi dziećmi, ale potem mam do wykonania pracę w Childhood, która zajmuje sporo mojego czasu. A potem pracuję nad osobnym projektem mojej książki.
Nie ma w tym żadnego pośpiechu, a Madeleine jak na razie czerpie z tego ogromną radość. "Mogę tylko powiedzieć, że to świetne zajęcie nad którym chciałabym pracować i zabawa, chce zobaczyć rodziców i dzieci spędzających czas razem, również przy czytaniu książek. To wspaniałe uczucie". Księżniczka nie będzie pierwsza autorką książek dla dzieci wśród członkiń rodzin królewskich, już kilka lat temu księżniczka Martha Louise z Norwegii napisała książkę "dlaczego rodzina królewska nie nosi koron na głowach?". Pisanie książek nie jest obce również dla członków Szwedzkiej Rodziny Królewskiej. Książę Bertil napisał przed laty książkę "Książę Bertil mówi" wraz z Larsem Ekergen, a w ubiegłym roku księżniczka Christina zadebiutowała z książką "Dni w Drottningholm", którą napisała we współpracy z Carlem Otto Werkelid.
Księżniczka nie ukrywa, że duża czyta, ale, tak jak Victoria i Carl Philip, walczy z dysleksją, o czym jednak bardzo rzadko mówi. "Słuchaliśmy bardzo dużo książek, oglądaliśmy je i staraliśmy się czytać. Więc książki są i były dla nas niezwykle ważne. Otwierają wyobraźnię i dowiadujemy się z nich wiele.
- Wcześniej Leonore naprawdę nie miała cierpliwości do wysłuchania całej bajki, ale teraz słucha coraz więcej książek i traktuje to jako świetną zabawę. To wspaniałe chwile, które spędzamy razem. Na początku oczywiście nie zabrakło Pippi, ale teraz czytamy coraz więcej innych książek. (...) Jeśli Leonore nie miała cierpliwości, to Nicolas jest jej skrajnym przeciwieństwem, śmieje się Madeleine, On zawsze kochał książki! Kiedy nie możemy go znaleźć najczęściej okazuje się, że wdrapał się na fotel albo schował za kanapą ze swoją książeczką i ogląda ją wyglądając jakby próbował ją czytać. To bardzo zabawne, prawdopodobnie będzie molem książkowym!
Chociaż Madeleine mieszka w Londynie, Szwedzi i media często widzą małe przebłyski życia rodzinnego. Księżniczka Madeleine ma stronę na Facebooku z niespełna milionem lajków.
- To wspaniale zobaczyć, że istnieje tak wiele osób, które chcą mnie obserwować na Facebooku. Dzielę się tam wieloma problemami, które uznaję za ważne, problemami związanymi z dzieciństwem i prawami dziecka. Myślę, że to wspaniale wiedzieć, że ludzie nie zamykają na to oczu, wchodzą i czytają artykuły, które uważam za ważne.
Oczywiście na Facebooku pojawiają się również prywatne zdjęcia. Jak chociażby w zeszłym tygodniu zdjęcie Leonore ze wspólnego spaceru po ulicach Londynu.
- Fajnie jest się dzielić przebłyskami z naszego życia jako, że nie żyjemy w Szwecji. Rozumiem, że ludzie zastanawiają się, jak wygląda nasze życie, że są ciekawi. Staram się robić to tak często jak możliwe, ale nie chcę przesadzać.
Robię to również dla Szwedów, aby mogli śledzić, jak Leonore i Nicolas się zmieniają i uczestniczyć w ich życiu. Ale także, aby uniknąć paparazzi. Czujemy, że wolimy udostępnić zdjęcie, które ja i Chris uważamy za dobre. To jest bardzo wygodne, niż kiedy jesteśmy ścigani po mieście i Leonore i Nicolas są fotografowani, kiedy tego nie chcemy."
W trakcie wywiadu Księżniczka wychodzi na balkon, aby Olle Sporrong mógł zrobić zdjęcia do wywiadu.
- Teraz siedzą tam i zastanawiają się, "kim jest ten człowiek, który tu stoi i robią mu zdjęcia", mówi uśmiechając się i wskazując na gości w kawiarni przez panoramiczne okna, gdy Madeleine pozuje do aparatu.
Na koniec wywiadu nie zabrakło tradycyjnego pytania o to jak długo rodzina będzie mieszkać w Anglii?
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi tu teraz. Tutaj Chris pracuje i ma swój "biznes", ale to nie znaczy, że będziemy tu mieszkać zawsze. Rozmawiamy o tym w domu i przeprowadzce do Szwecji, ale to jeszcze nie teraz.
Jak czuje się z tym Chris? I co z jego szwedzkim?
- "Będzie dobrze", mówi księżniczka Madeleine naśladując akcent Chrisa.
- To trudne i pracochłonne. Ale Chris się uczy! Łatwiej mu, kiedy spędza więcej czasu w Szwecji, albo jest z dziećmi w domu, słucha i czyta książek dla dzieci po szwedzku i słucha jak rozmawiam z nimi, dzięki temu dużo się dowiaduje i więcej rozumie.
Ci, którzy nigdy nie spotkali Chrisa widzą w nim "złego chłopca", jest to wizerunek, który Madeleine chciałaby poprawić.
- Czasami myślę, że Chris dostaje niezasłużenie wiele krytyki. To bardzo nudne artykuły, które są ciągle publikowane. W domu czytamy zupełnie obce nagłówki gazet z artykułami o nas czy Chrisie. Kiedy jest zły wychodzimy na spacer i obserwujemy Tamizę. (...) To było trochę trudne na początku. Chris jest osobą emocjonalną, więc to było naprawdę trudne. Ale teraz myślę, że radzi sobie bardzo dobrze. Nie ma różnicy w tym, że teraz żyjemy tu w Londynie, chociaż inaczej wygląda sytuacja w Szwecji, ale Chris lubi być w Szwecji, ma tam wielu przyjaciół, lubi kulturę i szwedzkie jedzenie. Jesteśmy absolutnie przekonani, że ostatecznie skończymy w Szwecji. To tylko kwestia czasu, kiedy to nastąpi.
Expressen
Expressen
Bardzo fajnie, że Maddie wspomniała o Chrisie, że jest niesłusznie krytykowany. Bo taka jest racja trzeba pamiętać, że on nie jest przyzwyczajony do życia w blasku fleszy i zle się czuje np filmowany czy fotografowany dlatego często jest taki ponury dla mnie to zrozumiałe.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Maddie poświęca czas dzień w końcu w dzieciństwie jej tego brakowało a wiadomo swoim dzieciom chcesz dać tego czego tobie brakowało. Maddie też jest niesłusznie oceniana, że nic nie robi wiadomo nie pracuje w pełnym wymiarze godzin ale jak sama powiedziała pracuje.
Fajnie, że myślą o przeprowadzce do Szwecji nawet jeśli nie teraz.
Z Maddie bije taka naturalność wydaje się być bardzo miłą osobą. Ma świetny kontakt z dziecmi.
Madeleine jest naprawdę prześliczna.
OdpowiedzUsuńWspaniale,że udzieliła wywiadu i odpowiedziała nawet na najtrudniejsze pytania,pokazując jak wygląda to z jej strony.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze,że kiedyś wrócą do Londynu,a teraz niech poświęca się wychowaniu dzieci.Mam tylko nadzieję,że od czasu do czasu będzie reprezentować swój kraj tak jak wczoraj.
Już widzę wiercącą się Leonore,gdy mama czyta jej ksiazki😂 oni wydają się być taka fajną rodzinką :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wywiad utrze nosa krytykom, którzy zarzucali Maddie, że nie mieszaka z rodziną w kraju i nie reprezentuje rodziny.
OdpowiedzUsuń